Czekaliśmy, czekaliśmy i się doczekaliśmy. Wiedźmin, ikona polskiej fantastyki przeniesiona na ekran komputera. I to przeniesiona przez naszych rodzimych programistów, czyli CD Projekt Red. Panie i Panowie, oto Wiedźmin, znany za Wielką Wodą jako The Witcher.
parę słów o grze
Żeby nie było gadania oraz spekulacji, iż to wersja niby finalna, ale jeszcze nie pudełkowa, recenzję postanowiłem napisać z wersji dostępnej już dla wszystkich, a dokładniej pół-kolekcjonerskiej (wtajemniczeni wiedzą w czym myk). Wynikło spore zamieszanie i niezadowolenie klientów, którzy zamówili przedpremierową EK w sklepie gram.pl. Z powodu opóźnień, jak zapewnia dystrybutor, wynikłych nie z jego winy, w preorderze została wysłana "podstawowa wersja gry", wraz z koszulką, a reszta gadżetów zostanie dosłana w przeciągu kilku dni. Uważam że skoro już trafiła się gafa, to CDP postąpił jak najbardziej słusznie, nie chciałbym przepremierowej przesyłki dostać tydzień po premierze, ale już z dodatkami, bo to byłoby wyjście najgorsze z możliwych. Osobiście w kilkuletnim życiu gracza już kilkakrotnie przytrafiła mi sie podobna sytuacja, więc nie żywię urazy do dystrybutora, miało się stać to się stało i basta. Póki co mam grę na trzy dni przed oficjalną premierą, a przecież to jest najważniejsze, bo dzięki temu pomogę Wam dokonać wyboru, czy grę kupić dzisiaj, czy też może kupić jutro :-). To właśnie dzisiejszy dzień jest dniem może już nie przełomowym, aczkolwiek nadal bardzo ważnym, bo Polska robi kolejny krok milowy w dziedzinie tworzenia gier komputerowych. Niech mi tylko ktoś teraz powie, bądź napisze, że Polacy robić gier nie umieją, to naślę na niego prześladowców Zoltana... Później Bestię, a na końcu kapitana Mitola (bez względu jakiej płci jest ten niewierny, skończy okrutnie). Albo po prostu osobiście Wiedźmin wyruszy na poszukiwania tej ohydnej zakłamanej strzygi...